Weterani trzymają się mocno!

Poniedziałek, 2022-10-10

Jeszcze żaden zawodnik w historii polskiego żużla nie zdobył dziesięciu złotych medali Indywidualnych Mistrzostw Polski. W pierwszą niedzielę września w gościnnych progach Hotelu Hilton Garden w Rzeszowie i dzień później na Stadionie Miejskim. Andrzej Wyglenda zdobył cztery tytuły, Bernard Jąder i Roman Jankowski po dwa, Bogusław Nowak i Wojciech Żabiałowicz po jednym. Nasi świetni przed laty zawodnicy byli gośćmi Spotkania Weteranów Polskiego Sportu Żużlowego, zorganizowanego przez Polski Związek Motorowy, przy pomocy firmy MARMA POLSKIE FOLIE. 

Marek Kraskiewicz- współpracownik Polskiego Związku Motorowego, były menager kadry narodowej

Od kiedy datuje się twoja współpraca z PZM?

Od 1975 roku. Przyszedłem zaraz po ukończeniu technikum i zaczynałem jako goniec. Potem trafiłem do sekretariatu pana prezesa Pijanowskiego, co bardzo sobie ceniłem, wreszcie do Ośrodka Techniczno- Zaopatrzeniowego. Szczerze mówiąc marzyłem o tym, aby pracować przy sporcie samochodowym, ale wtedy nie było tam wolnego etatu, znalazł się natomiast przy sporcie żużlowym. I tym sposobem trafiłem na długie lata do żużla.

I jakie były te początki przygody z „czarnym sportem”?

To był rok 1980. Pojechałem na praktykę do Gorzowa, do znanego mechanika Stali Edwarda Pilarczyka. Przez półtora miesiąca terminowałem w warsztacie, wykonując różne czynności, jeździłem na mecze z drużyną Stali, to była prawdziwa szkoła, nie tylko sportu żużlowego, ale przede wszystkim szkoła życia, którą bardzo sympatycznie wspominam. W tym pierwszym okresie poznałem wielu ludzi ze środowiska żużlowego, od których wiele się nauczyłem. Wspomniany Edward Pilarczyk, ale także inni mechanicy: Tadeusz Tumiłowicz, Zenon Nowaczyk, Łukasz Janiec. Ryszard Piela, czy Krzysztof Głowacki oraz oczywiście zawodnicy: Edward Jancarz, Zenon Plech, cała grupa żużlowców z Leszna, jak na przykład Zdzisław Dobrucki, , bracia Krzystyniakowie, Paweł Protasiewicz, Henryk Żyto, i inni. To byli moi żużlowi nauczyciele.

Tak więc zapewne jest Ci miło spotkać się z na tego typu środowiskowych „zlotach gwiaździstych” jak ten w Rzeszowie i powspominać dawne czasy?

Bardzo. Warto podkreślić wielką zasługę środowiska gorzowskiego, bo to ono zaczęło się spotykać, najpierw we własnym gronie, potem zapraszając ludzi speedwaya z innych ośrodków, ale także organizować turnusy rehabilitacyjno- wypoczynkowe. GKSŻ to doceniła, stąd pomysł, aby żużlowe władze organizowały tego typu środowiskowe spotkania przy okazji finałów mistrzostw Polski.  Wspaniale, że mogliśmy spotkać się w Rzeszowie i w tym momencie wielkie ukłony dla Pani Marty Półtorak, która nie tylko zgodziła się przyjąć wszystkich gości w swoim hotelu Hilton Garden, ale także jej firma Marma Polskie Folie częściowo sponsoruje nasze spotkanie. Żużlowi sponsorzy najczęściej koncentrują się na sprawach bieżących. Ten sponsoring jest natomiast może nie tak spektakularny, ale ma taki ludzki wymiar. Za to dziękuję i mam nadzieję, na podobną współpracę w przyszłości.

Wywiad przeprowadził Robert Noga

 

Powrót do listy aktualności